poniedziałek, czerwca 09, 2014

Rozdział 5 "W czym mogę ci pomóc?"

Na zewnątrz jak i w wewnątrz impreza nadal trwa w najlepsze, ale ja mam już dosyć. Biorę prysznic, myję zęby, a na koniec nakładam balsam kakaowy na całe ciało i ubieram moje piżamy, składające się ze spodenek i białej koszulki na ramiączkach. W między czasie, piszę mamię sms, że dotarłam w jednym kawałku i że właśnie kładę się spać. Dziwię się, że nie dzwoniła cały dzień, ale może w końcu dotarło do niej, że jestem dorosła i umiem o siebie zadbać, chociaż w to wątpię. Kiedy rozczesuje włosy, słyszę dzwonek mojego telefonu, sygnalizujący przyjście wiadomości. Odblokowuje telefon i czytam, odpowiedź na mojego sms.
Przepraszam, że nie zadzwoniłam
ale miałam do załatwienia ważne
sprawy. I o której ty chodzisz spać?
Kocham cię i dobranoc xo.

Mimowolnie uśmiecham się i wraz z telefonem w dłoni wychodzę z toalety, a kiedy wchodzę do pokoju widzę, że na łóżku leży już Niall.Sprawdzam godzinę.03:24. Delikatnie, odkładam telefon na stoliczku nocnym, żeby nie obudzić chłopaka, a następnie podchodzę do okna i widzę, że część osób już idzie, a część zostaje ponieważ, śpi. Głośna muzyka i basy przestają grać, za co dziękuję, ponieważ, kiedy za długo jestem w hałasie, strasznie boli mnie głowa. Powoli i dyskretnie podchodzę do łóżka, a kiedy Niall przewraca się na drugi bok widzę, że otwiera oczy
- Skarbie nie musisz być cicho, i tak nie śpię- Mówi to i uśmiecha się do mnie. Odwzajemniam uśmiech i kładę się pod kołdrę, a chłopa po chwili przytula mnie do siebie. Z jego ust czuję zapach piwa, ale zawsze lepiej piwo niż wódka.- Nie martw się, nie piłem dużo- gładzi moje nagie ramię, a po chwili całuje w czubek głowy. Zamykam oczy, a kiedy próbuję zasnąć słyszę czyjeś kroki i śmiechy z korytarza. Po chwili, orientuję się, że to Harry i Veronica. Słyszę, że wchodzą do pokoju, który jest za ścianą tuż za naszym łóżkiem, a potem słuchać jest tylko, śmiechy i kroki. Wzdycham i znowu próbuje zasnąć, lecz nie jest mi to dane, kiedy rzekoma para zaczyna uprawiać seks. Mam wrażenie, że jęki dziewczyny słychać w całym Brooklynie. Ze zdenerwowania otwieram oczy, biorę swój telefon i wybieram numer Veronicy. Po trzech sygnałach nareszcie odbiera.
- Tak?- jej głos jest drżący.
- Posłuchaj możecie robić to trochę ciszej, chcę iść spać- tłumaczę, a po chwili ziewam i zakrywam usta lewą dłonią.
- Okey, postaramy się- w tle słyszę chichot Harry'ego, na co wywracam oczami.
- Dziękuję- mówię i rozłączam się, z powrotem układam się na miękkiej poduszce, zamykając oczy. Cisza nie trwa długo, ponieważ po niecałych dziesięciu sekundach, na nowo rozlegają się jeszcze głośniejsze jęki i odgłosy skrzypiącego łóżka. Zirytowana jak strzała wyskakuję z łóżka i wychodzę z pokoju, podchodząc pod drzwi za którymi Harry i Veronica uprawiają stosunek. Pukam trzy razy, tak aby mnie usłyszeli. Po chwili drzwi otwiera Harry w samych bokserkach.
- W czym mogę ci pomóc?- pyta i opiera się o framugę drzwi.
- Byłabym bardzo wdzięczna, jakbyście robili to co robicie, ciszej- mówię szeptem, ale staram się aby brzmiało to bardzo poważnie.
- Niestety, ale ja tak nie mogę- nawet w ciemnościach widzę jak marszczy brwi,a po chwili się uśmiecha.
- Słuchaj, naprawdę chce się wyspać- moje powieki są ciężkie i po woli odmawiają współpracy.
- Przykro mi, ale ja nie uprawiam seksu po cichu- uśmiecha się i perfidnie zamyka mi drzwi prosto przed nosem. Pukam ponownie o drewnianą powierzchnię, a w odpowiedzi słyszę, stłumiony jęk dziewczyny. Krzywię się i szybko odchodzę zrezygnowana do mojego pokoju, a następnie kładę się do łóżka, zakrywając głowę poduszką, ale to i tak nic nie daję. Ta noc będzie koszmarna.

Czytasz=Komentuj

wtorek, maja 20, 2014

Rozdział 4 "Zapewniam cię, będziemy świetnie się razem bawić"

Po dłuższych zastanowieniach co powinnam ubrać, a w czym według Natalie wyglądam na prawdę gorąco, decyduje się na zwiewną, białą bluzkę z napisem 'Friday, state of mind' i jeansowe szorty, a do tego moje białe converse za kostkę. Włosy lokuję i zostawiam rozpuszczone. Robię lekki makijaż i ostatni raz patrzę w lustro, w łazience, która połączona jest z moim dotychczasowym pokojem. Kiedy wychodzę z toalety, słyszę dochodzące głosy z dołu, oznajmujące przybycie gości. Idę w stronę drzwi od pokoju, ale szybko odskakuję, kiedy do pokoju wpada zdyszana Natalie
- Ana, pomóż mi- mówi i szybko zamyka drzwi.
- Co się stało?- Pytam marszcząc brwi.
- No więc, wszyscy już są i w ogóle, i jest tam boski chłopak- jej głos staje się tak podekscytowany, że aż prawie piskliwy.- Ale zanim spytasz, jak masz mi pomóc, po prostu pożycz mi jakąś seksowną sukienkę- mówi i podchodzi do mojej walizki, wyciągając z niej wszystkie sukienki, jakie tam mam.- Nie wiedziałam, że masz takie coś- unosi w górę, czarną sukienkę, bez ramiączek, z dekoltem przypominającym serce. Idzie do łazienki, a kiedy z niej wraca ma na sobie czarny, aksamitny materiał sukienki, w którym wygląda naprawdę dobrze. Poprawia jeszcze makijaż i włosy, a kiedy kończy schodzimy do salonu pełnego ludzi i alkoholu.
- To, gdzie ten twój chłoptaś?- mówię uśmiechając się, a ona przez chwilę patrzy na tłum.
- Widzisz tego ciemnowłosego chłopaka, ubranego w białą bluzkę z jakimś napisem?- pyta, a ja już po chwili, widzę mulata o czarnych włosach, który rozmawiając z innym gościem, popija jakiś napój z czerwonego, plastikowego kubeczka.
- No więc, jest całkiem niezły.- Mówię zgodnie z prawdą- Więc nie trać czasu, tylko leć na podryw-  poklepuje ją po ramieniu, na co dziewczyna uśmiecha się i podchodzi do chłopaka, z którym od razu nawiązuje rozmowę. Uśmiecham się pod nosem i chcę iść, kiedy drogę zastawia mi znany chłopak.
- Jak się bawisz?- Harry pyta i podaje mi czerwony, plastikowy kubek, taki sam jaki miał tamten chłopak.
- Dopiero zeszłam, ale widać, że sporo tu ludzi- odpowiadam i ujmuję kubeczek. Tak jak myślałam, znajduje się w nim piwo.- Wiesz gdzie jest Niall?
- Hmm, widziałem go w basenie z jakąś brunetką- odpowiada, a ja patrzę na niego wielkimi oczami i zaczynam analizować, co Harry właśnie mi powiedział.- Tylko żartuję, byś zobaczyła swoją minę- chłopak zaczyna się śmiać, a ja wzdycham z ulgą i upijam łyk alkoholu, od razu się krzywiąc. Piwo w ogóle nie jest w moim guście, ale okazyjnie jakoś ujdzie.- Dobra, później się jeszcze zobaczymy- brunet mruga do mnie i odchodzi. Kręcę głową i idę na poszukiwanie Niall'a. Po pięciu minutach chodzenia po domu i omijania obściskujących się par, w końcu znajduję blondyna na balkonie, rozmawiającego z jakimś brunetem.
- Hej- mówię, a obaj odwracają się w moją stronę.
- O Ana, poznaj- podchodzi do mnie i obejmuje mnie jedną ręką w talii- To Liam- wskazuje na uśmiechniętego chłopaka.
- Miło mi- mówię z uśmiechem, a następnie wymieniamy uściski dłoni.
- Mnie również- odpowiada z uśmieszkiem. Wygląda na naprawdę, bardzo sympatycznego.
- Wiesz, że jego brat pracuje w piekarni u nas w Seatlle?- mówi do mnie Niall
- Naprawdę Jason, to twój brat?- pytam z uśmiechem. Jason'a znam od bardzo dawna, i nawet mogę stwierdzić, że jest podobny do Liam'a, na pewno ze względu na wygląd, nie wiem jak charakter, ale coś mi mówi, że Liam jest przemiły.
- Tak, czasami go odwiedzam, ale jakoś nigdy was nie spotkałem- uśmiecha się- Fajnie, że teraz mieliśmy okazję się poznać- jego uśmiech jest zaraźliwy, ponieważ na moich ustach również pojawia się szczery uśmiech.
- Dobra nie przeszkadzam wam, idę poszukać dziewczyn- odwracam się, ale Niall łapie mnie za nadgarstek.
- Jakby coś, to będę tu cały czas- mówi, a ja uśmiecham się do niego i cmokam w policzek, po czym, schodzę na sam dół i wychodzę przed dom, gdzie pełno osób pływa w basenie, albo przy nim tańczy. Mam zamiar ruszyć przed siebie, lecz zatrzymuje się gwałtownie, kiedy nagle z balkonu skaczę jakiś chłopak i wpada prosto do basenu, ochlapując wszystkich dookoła, w tym także i mnie. Wzdycham z frustracją i chcę iść się przebrać, ale wpadam na czyiś twardy tors. Unoszę głowę do góry i nie dziwi mnie kogo widzę.
- Serio? Ten dom jest ogromny, a ty jesteś akurat tutaj
- Przeszkadza ci to?- pyta Harry, marszcząc brwi
- Nie po prostu... Dobra, nieważne- przegarniam włosy. Nie wiem do końca czemu, ale jego osoba strasznie mnie irytuje. Może to dlatego, że jest taki pewny siebie? Nie, wiem , ale muszę się nad tym głębiej zastanowić.
- Chyba, ktoś tu się zmoczył- Chłopak chwyta rąbek mojej mokrej bluzki i po woli unosi ją w górę, na co ja odsuwam się od niego i opuszczam ją w dół- Oj daj spokój, to w końcu impreza. Nienawidzę takich ludzi, którzy psują dobrą zabawę- jęczy i patrzy na mnie, jakbym to ja była tą osobą, która to niszczy.
- Okey, to po prostu mnie przepuść- mówię opanowana i próbuję go wyminąć, ale kiedy nawet nie zdążam się zorientować, chłopak przerzuca mnie sobie przez ramię i biegnie, a po chwili razem wpadamy do basenu, pełnej letniej wody. Szybko wypływam na powierzchnię i dziękuję Bogu, że pomalowałam się wodoodpornym makijażem, odwracam się w stronę uśmiechniętego bruneta- Dobrze się czujesz?- krzyczę na niego, na co on tylko się śmieje. Moja niechęć do tego człowieka wzrasta. Owszem poczucie humoru jest bardzo ważne i tak dalej, ale w jego przypadku jest to uciążliwe i denerwujące.
- Widzę, że nie ugasiłem twojej niechęci, do mnie- udaję urażonego, ale słabo mu to wychodzi.
- Nie uda ci się to, na pewno w taki sposób- mówię to,  i zaczynam płynąć w stronę wyjścia z basenu, ale Harry ponownie mnie zatrzymuje, łapiąc za ramię.
- Zapewniam cię, będziemy świetnie się razem bawić- uśmiecha się szeroko,  a ja wywracam oczami i wychodzę z basenu, kierując się prosto do swojego pokoju.

Czytasz=Komentuj

sobota, maja 17, 2014

Rozdział 3 "Tak, jesteście tylko przyjaciółmi"

-Um, hej- mówię niepewnie, chodź sama nie wiem dlaczego. Chłopak uśmiecha się i podchodzi do mnie.
- Więc, lubisz takie książki?- pyta po raz drugi, kiedy stoi już przede mną. Ma dziwny akcent, i chyba nie jest z Ameryki.
- Właściwie...to...Ja...- chłopak chichoczę, a ja mu się w cale nie dziwię. Pewnie, moje jąkanie się było gorsze, niż sama słyszałam.
- Rozumiem twoje zdenerwowanie, bo  w końcu "50 twarzy Grey'a" to, niegrzeczna literatura- bierze ode mnie książkę i patrzy na nią, z rozbawieniem.
- To romans- bronię się, a moja niepewność odchodzi w zapomnienie. Chłopak odkłada książkę na półkę i patrzy na mnie.
- Perwersyjny romans- znów chichoczę, a moje policzki robią się czerwone.
- Więc, jesteś Harry.- Postanawiam na zmianę tematu, ze względu na jego rację w sprawie książki.
- Tak, a jakie jest twoje imię?- pyta i krzyżuję ręce na klatce piersiowej.
- Ana- odpowiadam, a na twarzy chłopaka znów wita uśmiech, a po chwili zaczyna się śmiać- Co w tym takiego zabawnego?- Tym razem to ja krzyżuję ręce i marszczę brwi na bruneta.
- Nie nic, tylko przypomniałaś mi główną bohaterkę pewnej książki. Niejaką Anastasię Steele.*- mówi, a do mnie dociera, że rzeczywiście, ona miała tak na imię.
- Czyli nie tylko ja, czytałam tę książkę, która tak w ogóle jest przeznaczona dla kobiet- odgryzam się, a Harry przestaje się śmiać, i wygląda jakby nad czymś rozmyślał.
- No tak, ale przynajmniej podsuwa mężczyzną, jak można uprawiać...- Chłopak nie dokańcza, ponieważ do pokoju wchodzi Veronica, tym samym przerywając naszą nieodpowiednią dyskusję.
- O, tutaj jesteście- uśmiecha się i wchodzi do środka, po czym podchodzi do Harry'ego i oplata go w pasie swoimi ramionami- Niall i reszta właśnie przyjechali- mówi i uśmiecha się do bruneta- A wy co tutaj robiliście- pyta
- Nic specjalnego, gadaliśmy o książce- odpowiada jej i całuje w usta. Tak, to tylko "przyjaciele".
- Mhm, a o jakiej?- Veronica uśmiecha się jeszcze szerzej, a brunet schyla się do jej ucha.
- Jakiś romans- Daje akcent na ostatnie słowo, i kiedy je wypowiada patrzy na mnie z uśmieszkiem na twarzy.
- No tak, Ana uwielbia czytać książki- Blondynka uśmiech się do mnie, a ja odpowiadam jej tym samym- Dobra chodź na dół, poznasz resztę- Dziewczyna łapie Harry'ego za ramię i zaczyna go ciągnąć w stronę drzwi.
- Okey, chodź Ana- patrzy na mnie chłopak.Potakuję głową i bez patrzenia na bruneta, podchodzę do dziewczyny, po czym wychodzimy z pokoju i schodzimy po schodach.
- Tak, jesteście tylko przyjaciółmi- szepczę tak aby tylko ona mnie usłyszała i w powietrzu robię cudzysłów, po czym uśmiecham się lekko. Veronica, również się uśmiecha i patrzy na mnie.
- No wiesz, czasami w życiu tak bywa- wzrusza ramionami. Wchodzimy do wielkiego salonu, w którym jest duża skórzana kanapa, dwa tego samego rodzaju fotele, drewniany stolik do kawy,  rozległy, włochaty, kremowy dywan i kominek. W pomieszczeniu panuje brązowy odcień ścian, pasujący do ciemnej, drewnianej podłogi. Na kanapie siedzi Niall, razem z Mike'em i David'em, a kiedy Horan mnie zauważa, na jego ustach formuje się uśmiech, od razu wywołując u mnie to samo.
- Cześć, skarbie- podchodzi do mnie i obejmuje mnie ramionami wokół mojej talii,a ja oplatam swoimi rękami, jego szyję, a następnie łącze nasze usta w czułym pocałunku, który blondyn pogłębia.
- Nie wierzę, mały Horan- przerywamy nasz pocałunek, kiedy słyszymy głos Harry'ego. Niall przez chwilę patrzy na bruneta, a następnie uśmiecha się.
- Styles, kupę lat, stary- Blondyn pochodzi do Harry'ego i zamyka go w "niedźwiedzim" uścisku. Że co? Kupę lat?
- Znacie się?- pytam, marszcząc brwi.
- Tak, chodziliśmy razem do szkoły, a potem Harry przeprowadził się do Nowego Jorku- mówi Niall, patrząc się na mnie- I jak widzę, nieźle się urządziłeś- znów odwraca się w stronę bruneta.
- Taa, jaki ten świat jest mały- uśmiecha się Harry i patrzy na mnie, po czym zaczyna rozmawiać z resztą chłopaków. Veronica chwyta mnie za rękę i zaprowadza do kuchni. Pomieszczenie, jest również duże, ale nie  większe od salonu. Pokryta jest białymi płytkami, ma nowoczesny sprzęt, a na środku jest wysepka z sześcioma wysokimi krzesłami. Na dwóch z nich siedzą Natalie i  Samantha, które piją sok pomarańczowy. Dosiadamy się do nich i również nalewamy sobie napoju.
- No, no powiem ci, że ten twój Harry, ma niezłą chatę- Mówi Natalie i upija sok na co wszystkie się uśmiechamy.- A tak w ogóle, gdzie on jest?
- Rozmawia z chłopakami w salonie, nie martwcie się, poznacie go- Wyjaśnia Veronica i zerka na mnie. No tak, ja już miałam przyjemność go poznać w dość niezręcznej sytuacji o rozmowie na temat książki.- I wiecie co? To stary przyjaciel Niall'a- Dodaje, kiedy kończymy nasze napoje.
- Serio? To chyba fajnie- mówi Samantha, a my potakujemy głowami, wkładamy szklanki do zmywarki i idziemy do salonu, gdzie Harry razem z Niall'em i resztą rozmawiają o czymś.
- O nareszcie, jesteśmy w pełnym składzie- klaszcze w dłonie Harry- Chce was uprzedzić, że za trzy godziny będzie impreza, więc dziewczyny- patrzy na nas- ubierzcie się gorąco- mruga do mnie i odwraca się w stronę chłopaków- A wy, po prostu dobrze się bawcie- Chłopaki śmieją się, a my tylko patrzymy po sobie, wywracając oczami.
- Dobra, to wy zorganizujcie alkohol i jakieś jedzenie, a my idziemy się szykować- do Harry'ego podchodzi Veronica, a po chwili zaczynają się całować.Następnie chłopaki wychodzą z domu, aby kupić alkohol, a my udajemy się do sypialni Harry'ego i Veronicy, gdzie dziewczyny myślą w co się ubrać, a ja siedzę na łóżku i tylko je obserwuję. Jakoś nie mam dzisiaj ochoty na imprezę. Jestem wykończona lotem, a poza tym, kto będzie jutro w stanie sprzątać ten cały bałagan, który na pewno zrobią goście?
-No więc, o co chodzi?- Natalie siada obok mnie. Odwracam się do niej i patrzę na nią pytająco.- No czemu ty się nie szykujesz?- patrzy na mnie.
- Nie mam ochoty, dzisiaj imprezować- mówię jej i bawię się końcówkami moich włosów, zawijając je wokół palca wskazującego.
- No weź, na pewno będzie fajnie- uśmiecha się do mnie, a ja robię to samo. Szatynka poklepuje mnie po udzie i wstaje, po czym podchodzi do lustra gdzie dziewczyny nakładają sobie makijaż. Może jednak powinnam się rozerwać, w końcu komu taka impreza wyszła na złe?

*Główna bohaterka książki "50 Twarzy Grey'a"

Czytasz=Komentuj

czwartek, maja 15, 2014

Rozdział 2 "Jestem Harry"

 - Nie wierzę,  że twoja mama się zgodziła- Mówi Natalie i je swoje lody o smaku toffi.
- Ja też, ale fajnie, że mi pozwoliła- Uśmiecham się do niej,  opieram głowę o huśtawkę, na której siedzimy i zamykam oczy. Lekki ciepły wiatr, smuga moją skórę, a promienie słońca ją ogrzewają. Tak, to świetny relaks.
- Ciekawe jaki on jest- otwieram oczy i patrzę na szatynkę pytającym spojrzeniem- No wiesz, ten jej przyjaciel- wywraca oczami i uśmiecha się, kończąc jedzenie lodów.
- Mnie bardziej ciekawi, dlaczego Veronica nigdy o nim nie wspomniała- unoszę w górę obie brwi.
- Czy ktoś, tu wspomniał moje imię?- Razem z Natalie odwracamy się w stronę idącej do nas, uśmiechniętej blondynki.- Twoja mama mnie wpuściła i powiedziała, że jesteście za domem- Zwraca się do Natalie i uśmiecha się, po czym siada obok mnie. - Więc, o czym gadałyście?- patrzy na nas obie.
- Twoim przyjacielu- wyjaśniam, znaczącym spojrzeniem- Więc,  opowiedz nam o nim. Jak ma na imię?- uśmiecham się przekonująco, a Veronica odwzajemnia uśmiech.
- Harry.Jest wysoki, ma brązowe włosy, zielone oczy i ma dość dużo tatuaży- kiedy to mówi cały czas się uśmiecha.
- Myślałam, że nie lubisz dużo tatuaży- mówię do niej. Zawsze mówiła, że nie lubi, kiedy chłopak ma pełno tatuaży, ponieważ wygląda jak jakiś kryminalista.
- Kobieta zmienną jest, a poza tym jesteśmy tylko przyjaciółmi- unosi swoje brwi w górę i uśmiecha się. Kiwam głową odwzajemniając uśmiech.- A twoja mama w końcu się zgodziła?- pyta
- Tak, wszystko jest ustalone- odpowiadam, nadal nie wierząc, że poszło mi z nią tak łatwo.
- To świetnie, te wakacje będą boskie- dziewczyna gestykuluje rękoma z uśmiechem na twarzy .

***

- Ana, pamiętaj odbieraj, każdy mój telefon, uważaj na ulicy, nie wychodź sama w nocy, i właśnie wzięłaś tabletki na chorobę lokomocyjną?-Stoję przy drzwiach wejściowych, z dużą, czarną walizką w dłoni Mama już od pięciu minut, prawi mi kazania, dotyczące mojego wylotu.
- Tak, wzięłam- uśmiecham się i wywracam oczami. Kobieta jeszcze raz upewnia się, że niczego nie zapomniałam po czym, patrzy na mnie ze łzami w oczach.- Mamo nie płacz- mówię, a ona przytula mnie mocno do siebie, nie dając mi szansy na złapanie oddechu- Udusisz mnie
- Wybacz- poluźnia uścisk, ale nadal trzyma mnie przy sobie- Tata Natalie, na pewno was zawiezie na lotnisko?- słyszę jej pytanie, tuż przy uchu.
-Mamo...- wzdycham
- Dobra, ale pamiętaj o wszystkim co ci mówiłam- uśmiecha się i wyciera swoje oczy, po czym wzdycha- Pa kochanie- całuje mnie w policzek, a następnie w czoło. Boże,  co ona zrobi, kiedy wyjadę na studia? Posyłam jej ciepły uśmiech i ostatni raz zerkając na kobietę wychodzę z domu, kierując się na podjazd Natalie, gdzie stoi już czarny jeep, jej taty. Na dworzu panuje półmrok, ponieważ jest 5:20.
- Cześć wujku- uśmiecham się do mężczyzny, który odwzajemnia mój gest- Gdzie Natalie?- pytam, kiedy wuja bierze ode mnie bagaż i chowa go do bagażnika auta.
- Jeszcze kończy się szykować- odpowiada na co ja wywracam oczami. Wchodzę do jej domu i kieruję się, dobrze znanym mi korytarzem, gdzie trafiam do jej pokoju. Dziewczyna w pośpiechu zakłada swoje białe jeansy o mało się nie przewracając, na  co ja kręcę głową z uśmiechem, rozbawiona tym, jak to wygląda. Kiedy szatynka mnie zauważa, prostuję się i uśmiecha.
- Chwila i możemy jechać- wzdycha kładąc dłonie na biodrach i rozgląda się po pokoju, w którym oprócz niepościelonego łóżka, jest czysto. Dziewczyna zakłada kolczyki, a kiedy kończy patrzy na mnie z uśmiechem na twarzy.- No to w drogę- mówi podekscytowana i razem schodzimy do wyjścia. Natalie, żegna się ze swoją mamą, a następnie razem wsiadamy do samochodu i jedziemy na lotnisko.

***

- Uwaga lot 123 z Seattle do Brooklynu w Nowym Jorku wchodzi teraz na pokład. Pasażerowie proszeni są, aby zgłosić się do bramek.- Po poczekalni roznosi się głos, kobiety, która właśnie wywołuje nasz lot. Całą grupą ruszamy w stronę bramek, gdzie oddajemy nasze rzeczy do kosza i przechodzimy przez bramkę bezpieczeństwa, następnie podajemy miłej starszej kobiecie nasze bilety, aby w końcu udać się do samolotu, gdzie zajmujemy swoje miejsca. Ja siedzę obok Niall'a,  Natalie siedzi razem z David'em, Veronica z Samanthą, a Oliver z Mike'em.
- To będzie zajebiste- Mówi szeroko uśmiechnięta Natalie, odwracając się do mnie. Odpowiadam jej uśmiechem,  ona odwraca się, i po chwili już kłóci się z David'em, o to kto ma trzymać rękę na podłokietniku.
- Ciesze się, że będziesz tam ze mną- odwracam się w stronę uśmiechniętego Niall'a
- Tak, ja też- uśmiecham się, a chłopak całuje mnie w usta.- Chyba pójdę spać- blondyn ziewa i opiera się o zagłówek fotela, po chwili zamyka oczy. Postanawiam iść w jego ślady. W końcu pobudka o 4:30 nie należy do przyjemnych. Również, wygodnie układam głowę na oparciu i zamykam oczy. Po chwili zasypiam.
Po sześciu godzinach lotu, nareszcie jesteśmy w Nowym Jorku. W miejscu gdzie spełniają się marzenia. W końcu Nowy Jork, to miasto które nigdy nie śpi, z czego pewnie wszyscy z naszej grupy się cieszą.
- O mój Boże- wzdycha Samantha, kiedy patrzy na wysokie wieżowce, za oknem taxówki.
- Wspaniałe, co nie?- mówię do niej, uśmiechając się- Więc, gdzie on mieszka?- pytam Veronice, która siedzi z przodu od strony pasażera.
- Teraz skręcimy w prawo i wiedziemy w bardzo miłą ulicę, w której mieszka- odwraca się i uśmiecha lekko. Odpowiadam uśmiechem i zerkam przez okno. To nie jest to samo co u nas w Seattle. Tu wszystko dzieje się tak szybko, wszystko jest tutaj takie ogromne i nie powiem, ale to trochę przytłaczające. Czuję się taka mała, jak mrówka. Ale chyba, każdy tak miał, kiedy był tutaj pierwszy raz. Na pewno się do tego przyzwyczaję.  Taxówka zatrzymuje się, a ja wychodzę i widzę przed sobą ogromną dwu piętrową willę, przed którą jest średniej wielkości basen, a całość ogradza zdobiony metalowy płot. Moje usta otwierają się ze zdziwienia, kiedy po raz kolejny oglądam piękną budowlę, zapierającą dech w piersiach.  Czy to w ogóle możliwe, aby tak młodego chłopaka, stać było na coś takiego?- Ziemia do Anastasii- Veronica macha mi ręką przed twarzą, przerywając moje rozmyślania i gapienie się na dom.- Zabierz swoje rzeczy- mówi, a ja bez żądnego słowa, szybko wyciągam walizkę z bagażnika i dołączam do niej i Samanthy.
- A gdzie reszta? Niepowinni już tu być?- pytam, dostrzegając, że jesteśmy pierwsze.
- Nawet nie wiesz jak trudno, jest tu złapać taxówkę- Wzdycha i patrzy na wyświetlacz telefonu- Nie martw się, znają adres, przyjadą- uśmiecha się i odpisuje na sms, który przed chwilą otrzymała- Harry, będzie za chwilę, ale piszę, że mamy wejść i się rozgościć- dziewczyna patrzy na nas.
- A jak niby dostaniemy się do, tego domu- mówię, patrząc na budynek, nadal nie mogąc nadziwić się jego pięknem. Dziewczyna nic nie mówi, tylko podchodzi do wielkiej doniczki z czerwonymi kwiatami, chyba  Anturium Andreego, i wyciąga z pod donicy dwa małe kluczyki.
- Wszystko jest pod kontrolą-uśmiecha się ,triumfująco unosząc kluczyki w górę. Kręcę głową z dezaprobatą i wywracam oczami. To nieodpowiedzialne trzymać klucze od takiej willi pod doniczką. Przecież, każdy mógł przypadkowo odkryć, miejsce pobytu tych kluczy. Ale to nie byłby twój problem, wyluzuj Ana. Biorę głęboki oddech i kiedy Veronica otwiera metalową furtkę, podążam za nią z moją walizką.- Więc jak już wam mówiłam, Harry powiedział, że macie czuć się jak u siebie- Mówi to, kiedy stoimy przed dwuskrzydłowymi, dębowymi drzwiami. Nie jestem tego pewna, czy będę mogła poczuć się jak u siebie. Razem z Samanthą potakujemy głowami, a Veronica otwiera drzwi. Wchodzimy do dużego korytarza. Podłoga pokryta jest z białego drewna, a ściany są koloru perłowego.  Jest to naprawdę poważny styl- Pięć pokoi jest na parterze, a dwa na drugim piętrze- informuje nas Veronica. Ciekawa jestem skąd ona to wszystko wie.-  Dobra idźcie się rozpakować, a potem razem pójdziemy obejrzeć dom- Porusza brwiami z szerokim uśmiechem na twarzy, a następnie znika za drzwiami do jakiegoś pomieszczenia, zakładam, że to toaleta.
- Dobra ja wolę spać na dole, a ty?- pyta mnie Samantha
- Wybieram górę- uśmiecham się, a następnie udaję się schodami na drugie piętro. Wchodzę do pierwszego pokoju, w którym jest duże dwuosobowe łóżko, komoda i półka z książkami. Odkładam walizkę obok łóżka. Podchodzę do okna, z którego jest piękny widok na osiedle. Opieram się o parapet i wpatruję w obraz przede mną. Wzdycham i przegarniam włosy. Podchodzę do półki z książkami i przebiegam palcami po grzbietach książek i zatrzymuję się na jednej z nich. Wyciągam ją i mimowolnie się uśmiecham, kiedy widzę dobrze znany mi tytuł.
- Lubisz takie książki?- słyszę czyiś głos i zaskoczona odwracam się w stronę jego właściciela. W drzwiach, stoi opierający się o framugę drzwi chłopak, z brązowymi lokami na głowie.- Jestem Harry.

Czytasz=Komentuj