czwartek, maja 15, 2014

Rozdział 2 "Jestem Harry"

 - Nie wierzę,  że twoja mama się zgodziła- Mówi Natalie i je swoje lody o smaku toffi.
- Ja też, ale fajnie, że mi pozwoliła- Uśmiecham się do niej,  opieram głowę o huśtawkę, na której siedzimy i zamykam oczy. Lekki ciepły wiatr, smuga moją skórę, a promienie słońca ją ogrzewają. Tak, to świetny relaks.
- Ciekawe jaki on jest- otwieram oczy i patrzę na szatynkę pytającym spojrzeniem- No wiesz, ten jej przyjaciel- wywraca oczami i uśmiecha się, kończąc jedzenie lodów.
- Mnie bardziej ciekawi, dlaczego Veronica nigdy o nim nie wspomniała- unoszę w górę obie brwi.
- Czy ktoś, tu wspomniał moje imię?- Razem z Natalie odwracamy się w stronę idącej do nas, uśmiechniętej blondynki.- Twoja mama mnie wpuściła i powiedziała, że jesteście za domem- Zwraca się do Natalie i uśmiecha się, po czym siada obok mnie. - Więc, o czym gadałyście?- patrzy na nas obie.
- Twoim przyjacielu- wyjaśniam, znaczącym spojrzeniem- Więc,  opowiedz nam o nim. Jak ma na imię?- uśmiecham się przekonująco, a Veronica odwzajemnia uśmiech.
- Harry.Jest wysoki, ma brązowe włosy, zielone oczy i ma dość dużo tatuaży- kiedy to mówi cały czas się uśmiecha.
- Myślałam, że nie lubisz dużo tatuaży- mówię do niej. Zawsze mówiła, że nie lubi, kiedy chłopak ma pełno tatuaży, ponieważ wygląda jak jakiś kryminalista.
- Kobieta zmienną jest, a poza tym jesteśmy tylko przyjaciółmi- unosi swoje brwi w górę i uśmiecha się. Kiwam głową odwzajemniając uśmiech.- A twoja mama w końcu się zgodziła?- pyta
- Tak, wszystko jest ustalone- odpowiadam, nadal nie wierząc, że poszło mi z nią tak łatwo.
- To świetnie, te wakacje będą boskie- dziewczyna gestykuluje rękoma z uśmiechem na twarzy .

***

- Ana, pamiętaj odbieraj, każdy mój telefon, uważaj na ulicy, nie wychodź sama w nocy, i właśnie wzięłaś tabletki na chorobę lokomocyjną?-Stoję przy drzwiach wejściowych, z dużą, czarną walizką w dłoni Mama już od pięciu minut, prawi mi kazania, dotyczące mojego wylotu.
- Tak, wzięłam- uśmiecham się i wywracam oczami. Kobieta jeszcze raz upewnia się, że niczego nie zapomniałam po czym, patrzy na mnie ze łzami w oczach.- Mamo nie płacz- mówię, a ona przytula mnie mocno do siebie, nie dając mi szansy na złapanie oddechu- Udusisz mnie
- Wybacz- poluźnia uścisk, ale nadal trzyma mnie przy sobie- Tata Natalie, na pewno was zawiezie na lotnisko?- słyszę jej pytanie, tuż przy uchu.
-Mamo...- wzdycham
- Dobra, ale pamiętaj o wszystkim co ci mówiłam- uśmiecha się i wyciera swoje oczy, po czym wzdycha- Pa kochanie- całuje mnie w policzek, a następnie w czoło. Boże,  co ona zrobi, kiedy wyjadę na studia? Posyłam jej ciepły uśmiech i ostatni raz zerkając na kobietę wychodzę z domu, kierując się na podjazd Natalie, gdzie stoi już czarny jeep, jej taty. Na dworzu panuje półmrok, ponieważ jest 5:20.
- Cześć wujku- uśmiecham się do mężczyzny, który odwzajemnia mój gest- Gdzie Natalie?- pytam, kiedy wuja bierze ode mnie bagaż i chowa go do bagażnika auta.
- Jeszcze kończy się szykować- odpowiada na co ja wywracam oczami. Wchodzę do jej domu i kieruję się, dobrze znanym mi korytarzem, gdzie trafiam do jej pokoju. Dziewczyna w pośpiechu zakłada swoje białe jeansy o mało się nie przewracając, na  co ja kręcę głową z uśmiechem, rozbawiona tym, jak to wygląda. Kiedy szatynka mnie zauważa, prostuję się i uśmiecha.
- Chwila i możemy jechać- wzdycha kładąc dłonie na biodrach i rozgląda się po pokoju, w którym oprócz niepościelonego łóżka, jest czysto. Dziewczyna zakłada kolczyki, a kiedy kończy patrzy na mnie z uśmiechem na twarzy.- No to w drogę- mówi podekscytowana i razem schodzimy do wyjścia. Natalie, żegna się ze swoją mamą, a następnie razem wsiadamy do samochodu i jedziemy na lotnisko.

***

- Uwaga lot 123 z Seattle do Brooklynu w Nowym Jorku wchodzi teraz na pokład. Pasażerowie proszeni są, aby zgłosić się do bramek.- Po poczekalni roznosi się głos, kobiety, która właśnie wywołuje nasz lot. Całą grupą ruszamy w stronę bramek, gdzie oddajemy nasze rzeczy do kosza i przechodzimy przez bramkę bezpieczeństwa, następnie podajemy miłej starszej kobiecie nasze bilety, aby w końcu udać się do samolotu, gdzie zajmujemy swoje miejsca. Ja siedzę obok Niall'a,  Natalie siedzi razem z David'em, Veronica z Samanthą, a Oliver z Mike'em.
- To będzie zajebiste- Mówi szeroko uśmiechnięta Natalie, odwracając się do mnie. Odpowiadam jej uśmiechem,  ona odwraca się, i po chwili już kłóci się z David'em, o to kto ma trzymać rękę na podłokietniku.
- Ciesze się, że będziesz tam ze mną- odwracam się w stronę uśmiechniętego Niall'a
- Tak, ja też- uśmiecham się, a chłopak całuje mnie w usta.- Chyba pójdę spać- blondyn ziewa i opiera się o zagłówek fotela, po chwili zamyka oczy. Postanawiam iść w jego ślady. W końcu pobudka o 4:30 nie należy do przyjemnych. Również, wygodnie układam głowę na oparciu i zamykam oczy. Po chwili zasypiam.
Po sześciu godzinach lotu, nareszcie jesteśmy w Nowym Jorku. W miejscu gdzie spełniają się marzenia. W końcu Nowy Jork, to miasto które nigdy nie śpi, z czego pewnie wszyscy z naszej grupy się cieszą.
- O mój Boże- wzdycha Samantha, kiedy patrzy na wysokie wieżowce, za oknem taxówki.
- Wspaniałe, co nie?- mówię do niej, uśmiechając się- Więc, gdzie on mieszka?- pytam Veronice, która siedzi z przodu od strony pasażera.
- Teraz skręcimy w prawo i wiedziemy w bardzo miłą ulicę, w której mieszka- odwraca się i uśmiecha lekko. Odpowiadam uśmiechem i zerkam przez okno. To nie jest to samo co u nas w Seattle. Tu wszystko dzieje się tak szybko, wszystko jest tutaj takie ogromne i nie powiem, ale to trochę przytłaczające. Czuję się taka mała, jak mrówka. Ale chyba, każdy tak miał, kiedy był tutaj pierwszy raz. Na pewno się do tego przyzwyczaję.  Taxówka zatrzymuje się, a ja wychodzę i widzę przed sobą ogromną dwu piętrową willę, przed którą jest średniej wielkości basen, a całość ogradza zdobiony metalowy płot. Moje usta otwierają się ze zdziwienia, kiedy po raz kolejny oglądam piękną budowlę, zapierającą dech w piersiach.  Czy to w ogóle możliwe, aby tak młodego chłopaka, stać było na coś takiego?- Ziemia do Anastasii- Veronica macha mi ręką przed twarzą, przerywając moje rozmyślania i gapienie się na dom.- Zabierz swoje rzeczy- mówi, a ja bez żądnego słowa, szybko wyciągam walizkę z bagażnika i dołączam do niej i Samanthy.
- A gdzie reszta? Niepowinni już tu być?- pytam, dostrzegając, że jesteśmy pierwsze.
- Nawet nie wiesz jak trudno, jest tu złapać taxówkę- Wzdycha i patrzy na wyświetlacz telefonu- Nie martw się, znają adres, przyjadą- uśmiecha się i odpisuje na sms, który przed chwilą otrzymała- Harry, będzie za chwilę, ale piszę, że mamy wejść i się rozgościć- dziewczyna patrzy na nas.
- A jak niby dostaniemy się do, tego domu- mówię, patrząc na budynek, nadal nie mogąc nadziwić się jego pięknem. Dziewczyna nic nie mówi, tylko podchodzi do wielkiej doniczki z czerwonymi kwiatami, chyba  Anturium Andreego, i wyciąga z pod donicy dwa małe kluczyki.
- Wszystko jest pod kontrolą-uśmiecha się ,triumfująco unosząc kluczyki w górę. Kręcę głową z dezaprobatą i wywracam oczami. To nieodpowiedzialne trzymać klucze od takiej willi pod doniczką. Przecież, każdy mógł przypadkowo odkryć, miejsce pobytu tych kluczy. Ale to nie byłby twój problem, wyluzuj Ana. Biorę głęboki oddech i kiedy Veronica otwiera metalową furtkę, podążam za nią z moją walizką.- Więc jak już wam mówiłam, Harry powiedział, że macie czuć się jak u siebie- Mówi to, kiedy stoimy przed dwuskrzydłowymi, dębowymi drzwiami. Nie jestem tego pewna, czy będę mogła poczuć się jak u siebie. Razem z Samanthą potakujemy głowami, a Veronica otwiera drzwi. Wchodzimy do dużego korytarza. Podłoga pokryta jest z białego drewna, a ściany są koloru perłowego.  Jest to naprawdę poważny styl- Pięć pokoi jest na parterze, a dwa na drugim piętrze- informuje nas Veronica. Ciekawa jestem skąd ona to wszystko wie.-  Dobra idźcie się rozpakować, a potem razem pójdziemy obejrzeć dom- Porusza brwiami z szerokim uśmiechem na twarzy, a następnie znika za drzwiami do jakiegoś pomieszczenia, zakładam, że to toaleta.
- Dobra ja wolę spać na dole, a ty?- pyta mnie Samantha
- Wybieram górę- uśmiecham się, a następnie udaję się schodami na drugie piętro. Wchodzę do pierwszego pokoju, w którym jest duże dwuosobowe łóżko, komoda i półka z książkami. Odkładam walizkę obok łóżka. Podchodzę do okna, z którego jest piękny widok na osiedle. Opieram się o parapet i wpatruję w obraz przede mną. Wzdycham i przegarniam włosy. Podchodzę do półki z książkami i przebiegam palcami po grzbietach książek i zatrzymuję się na jednej z nich. Wyciągam ją i mimowolnie się uśmiecham, kiedy widzę dobrze znany mi tytuł.
- Lubisz takie książki?- słyszę czyiś głos i zaskoczona odwracam się w stronę jego właściciela. W drzwiach, stoi opierający się o framugę drzwi chłopak, z brązowymi lokami na głowie.- Jestem Harry.

Czytasz=Komentuj


5 komentarzy:

  1. Super,kiedy dodasz rozdział na twojego drugiego bloga??
    NEXT

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny ! Kiedy next ???

    OdpowiedzUsuń
  3. pisz dalej :) czekam na next :3

    OdpowiedzUsuń
  4. boski :**** !!! <333 kiedy next ? ;33 <33 :**

    OdpowiedzUsuń
  5. Super jest ! NEXT NEXT NEXT

    OdpowiedzUsuń