poniedziałek, maja 12, 2014

Rozdział 1 "To będą super wakacje"

-Ana wstawaj- słyszę głos mojej mamy, tuż nad uchem.
- Jeszcze pięć minut- jęczę w poduszkę i przewracam się na drugi bok, od drażniących mnie promieni słońca.
- Natalie już na ciebie czeka- mówi ponownie. Wywracam oczami i wychodzę z cieplutkiego łóżka. Natalie mieszka, na przeciw mnie, więc nie mamy do siebie daleko.
- Powiedz jej, żeby przyszła- uśmiecham się do rodzicielki próbując nie ziewnąć. Kobieta odwzajemnia uśmiech i wychodzi z pokoju. Wolnym krokiem udaję się do łazienki, która jest przyłączona do mojego pokoju. Biorę zimny, orzeźwiający prysznic, a kiedy owijam się ręcznikiem słyszę pukanie do drzwi.- Już wychodzę!- krzyczę i wycieram mokre włosy i po chwili zawijam je w turban, po czym otwieram drzwi.
- Hej, śliczna- Natalie uśmiecha się, wywołując u mnie to samo. Ubrana jest w krótkie jeansowe szorty, i zwiewną bluzkę z flagą USA. Przytulam ją i podchodzę do szuflady z  bielizną- Myślałam, że to ty będziesz u mnie czekać - słyszę jak siada na krześle przy biurku-  Nienawidzisz się spóźniać, a dziś?- wyciągam komplet czarnej bielizny i odwracam się do szatynki.
- Dzisiaj jest pierwszy dzień wakacji.- śmieje się, na co wywraca oczami- Poczekaj minutkę- uśmiecham się i z powrotem wchodzę do łazienki, gdzie ubieram majtki oraz stanik. Wychodzę z pomieszczenia i od razu, zakrywam się kocem, leżącym na łóżku- Diana, ile razy mam ci mówić, żebyś nie wchodziła do mojego pokoju?!- krzyczę na moją młodszą siostrę, jest strasznie wkurzająca i irytująca.
- Przyszłam do kuzynki, nie do ciebie- wytyka na mnie język i uśmiecha się do Natalie. Wywracam oczami.
- Wyjdź, muszę się przebrać- mówię do niej.
- To idź do łazienki- odpowiada tym swoim piskliwym głosem.
- Diana, nie denerwuj mnie- zamykam oczy próbując się uspokoić, młodsza siostra to najgorsze co mnie spotkało.
- O Boże, bo wielka pani się wstydzi- oburzona idzie w stronę drzwi, po drodze uderzając mnie w ramię i wychodzi. Fukam pod nosem i ściągam ręcznik z głowy, kładąc go na łóżku , na co Natalie się śmieje.
- Cóż, jesteście udanym rodzeństwem- śmieje się, patrząc na mnie i w tym samym czasie bierze mojego kota na kolana, który właśnie wszedł do pokoju, i głaszcze go po głowie.
- Czasami mam wrażenie, że przychodzisz do niego, a nie do mnie- śmieje się do niej.
- Fussy jest kochany- przytula mojego kotka, na co mu współczuję, bo wiem jak tego nie znosi.
-Jak jest na dworze?- pytam i otwieram szafkę z ubraniami.
- Gorąco- przerzuca włosy w tył,  Fussy zbiega z jej kolan i zaczyna się myć, a ja z szafki wyciągam jeansowe spodenki i białą bokserkę. Ubieram się w wybrane ubrania i związuję wilgotne jeszcze włosy w wysokiego kucyka.
- Ile mamy jeszcze czasu?- pytam i idę do łazienki, gdzie zaczynam myć zęby. Dziewczyna idzie za mną i sprawdza swój telefon.
- Jest 12:00, jeszcze pół godziny- uśmiecha się, a ja dokańczam myć zęby i chowam szczoteczkę.  Następnie zaczynam makijaż. Tradycyjnie podkład, tusz do rzęs, brązowe cienie do powiek i różowy błyszczyk. Włosy rozczesuje i kręcę w luźne loki. Na koniec psikam się perfumem i uśmiecham do Natalie.- Mmm ale z ciebie laska- odwzajemnia uśmiech.
- Z ciebie też - puszczam jej oczko i razem idziemy  do kuchni, gdzie moja mama zmywa naczynia.
- Ana, zjedz śniadanie!- krzyczy nie przerywając swojej czynności.
- Nie jestem głodna!- odkrzykuję , schodzę po schodach, i w korytarzu szybko zakładam swoje białe converse za kostkę- Pa!-  żegnam się i razem z Natalie wychodzimy z mieszkania.
- Powinnaś coś zjeść- zwraca mi uwagę na co wywracam oczami.
- Mówisz jak moja mama- chichoczę, a ona patrzy na mnie.
- No bo mamy rację. Wiesz te bóle głowy, to z głodu-  Unosi brwi w górę, a ja kręcę głową.
- O której mamy autobus?- pytam, kiedy idziemy drogą na przystanek, znajdujący się po drugiej stronie jezdni.
- Kurde, właśnie jedzie- zaczynamy szybko biec i na szczęście zdążam  i z uśmiechem na twarzy wchodzimy do pojazdu, jadąc do centrum miasta. Kiedy znajdujemy się już w centrum, idziemy do kawiarenki, gdzie czekamy na resztę naszej paczki, pijąc gorącą kawę. Nareszcie są. Veronica i Samantha śmieją się z czegoś i po chwili  siadają obok nas.
- Zamawiacie coś?- pytam
- Nie, myślałam, że pójdziemy od razu do chłopaków- uśmiecha się Veronica, uwydatniając przy tym dołeczek w jej prawym policzku.
- Jasne, to idziemy?- Natalie wstaje, a my potakujemy głowami i wychodzimy z budynku, kierując się na stadion. Po 20 minutach docieramy na miejsce, gdzie chłopaki grają w piłkę nożną. Siadamy na trybunach. Mike krzyczy coś do chłopaków z drużyny przeciwnej, ściąga bluzkę i rzuca ją w kąt boiska. Dziewczyny zaczynają rozmawiać o tym jaki jest umięśniony i opalony, na co ja wywracam tylko oczami. Oglądam jak zacięcie ze sobą rywalizują, ale nagle ktoś zakrywa mi dłońmi oczy.
- Zgadnij kto?- słyszę przy swoim uchu, znajomy ciepły głos i zabawny akcent, który kocham. Uśmiecham się i odwracam w stronę równie uśmiechniętego blondyna. - Hej skarbie- odzywa się i złącza nasze usta w czułym pocałunku, który odwzajemniam. Wstaję nie przerywając pocałunku. Chłopak obejmuje mnie w talii, a ja splatam swoje palce na jego karku.
- Nasze gołąbki- słyszę głos Natalie, na co uśmiecham się i przerywam pocałunek. Przygryzam dolną wargę i patrzę w niebieskie tęczówki Niall'a, który uśmiecha się i przyciąga mnie bliżej siebie.
- Co u ciebie?- pyta zakładając mi pasmo włosów, za ucho.
- Dobrze, a u ciebie?- uśmiecham się i razem siadamy obok dziewczyn.
- To co zawsze, trening. Jestem padnięty, a to dopiero- patrzy na swój zegarek- 15:45- wzdycha i przegarnia swoje włosy. Niall trenuje piłkę nożną i jest w tym naprawdę bardzo dobry
- Niall stary, zagraj z nami!- z boiska krzyczy zdyszany David.
- Sory, właśnie wróciłem z treningu- odkrzykuje blondyn i obejmuje mnie swoim ramieniem.- Ej, powinniśmy się gdzieś razem wybrać- zerka na mnie.
- Brzmi kusząco- uśmiecham się i puszczam w jego stronę oczko. Niall chce coś powiedzieć, ale przerywają mu chłopacy, którzy rzucają się na niego jak wygłodzone hieny na mięso. Kręcę głową z dezaprobatą. Chyba nigdy nie zrozumiem ich zachowania. Kiedy nareszcie postanawiają się ogarnąć, Veronica wstaję i odwraca się twarzą do pozostałych siedzących.
- Mam wspaniałą wiadomość- Uśmiecha się szeroko, a my wszyscy z uwagą jej słuchamy- Mój przyjaciel, który mieszka w Nowym Jorku...
- Skąd ty znasz gościa z Nowego Jorku?- Pyta zdziwiona Natalie, wyrywając mi to pytanie z ust. Veronica nigdy nie wspominała o "przyjacielu" z Nowego Jorku. Dziwne, zazwyczaj mówi nam o takich rzeczach.
- Znaliśmy się już kiedyś- wywraca oczami- A więc, kontynuując- uśmiecha się- Kupił sobie ostatnio dom, i zaprosił mnie oraz moich przyjaciół, czyli was- wskazuje na nas dłońmi- do końca wakacji , do niego- mówi podekscytowana.
- Ile ma lat?- pytam marszczą brwi. W naszym wieku mieć własny dom i zapraszać do siebie na całe wakacje, nieznajomych ludzi? Musi być starszy.
- Tyle co my- odpowiada jakby była to najzwyczajniejsza rzecz na świecie. Nie ukrywam zdziwienia. Coś mi mówi, że jest bogaty.- To jak? Lecicie ze mną?- unosi jedną brew w górę. Wszyscy potakują głowami, oprócz mnie. Są dwa powody. Pierwszy jest taki, że nie mam pojęcia kim ten jej "przyjaciel"  jest i czy ma dobre intencje, a po drugie mama się nie zgodzi, jestem tego pewna. Jest strasznie nadopiekuńcza i uwielbia kontrolę. Jakby mi to nie przeszkadzało, dzwoniła by co pięć minut aby sprawdzić gdzie jestem i co robię. To jest naprawdę uciążliwe.
- Niech zgadnę, twoja mama?- z zamyśleń wyrywa mnie głos Niall'a.Odwracam się w jego stronę i potakuję smutno głową- Nie martw się, jakoś ją przekonamy- uśmiecha się i łaskocze mnie, przez co się śmieję. Veronica mówi nam jeszcze, że planuje aby wylecieć pojutrze. Cała grupa się zgadza, a ja już obmyślam, jak mam powiedzieć to mamie.

***

- Na pewno dasz sobie radę?- Niall pyta mnie, kiedy stoimy na ganku przed wejściem do mojego domu.
- Myślę, że tak. Chyba nie będzie tak źle- uśmiecham się do niego. 'Kogo ty oszukujesz?' odzywa się moja podświadomość, którą próbuję zignorować, chodź wiem, że ma rację.
- Mam nadzieję, że się zgodzi. A jak nie, to spędzimy te wakacje we dwójkę- uśmiecha się i obejmuje mnie w talii.
- Nie możesz rezygnować z zabawy, przeze mnie- marszczę brwi i kręcę przecząco głową.
-Mogę. Dobranoc- uśmiecha się i po chwili mnie przytula. Odwzajemniam uścisk i ostatni raz, żegnam się z nim, po czym wchodzę do mieszkania. Ściągam buty i wchodzę na górę, a następnie do kuchni połączonej z salonem. Przy stole z kubkiem gorącej kawy w dłoni, siedzi mama. Odwraca głowę od telewizji i patrzy na mnie.
- Właśnie miałam dzwonić, trochę już późno-  Unosi brwi w górę, przez co czuję się winna, a przecież jest dopiero 19:00. Wywracam oczami, biorę jabłko z miseczki na blacie szafki kuchennej i siadam przed nią.
- Możemy porozma...-  przerywa mi dzwoniący telefon mamy. Kobieta nie odpowiada mi tylko odbiera i zaczyna rozmowę. Przygryzam wargę i bawię się palcami, czekając aż skończy. Jestem pewna, że to ten cały Michael. Mówi, że są tylko przyjaciółmi, ale ja wiem swoje. Jest jeszcze jakiś Drake, który wygląda jak członek mafii. Tak, "związki" mojej mamy są skomplikowane. Od rozwodu rodziców, czyli od 11 lat , mama miała tylko dwóch partnerów, lecz każdy z tych związków kończył się niepowodzeniem. Współczuję jej, ale mam nadzieję, że w końcu znajdzie swoją "drugą połówkę" i może będzie to Michael. Miły, zabawny, spokojny mężczyzna. Niby nic do niego nie mam, ale to dziwne uczucie, kiedy twoja mama przytula się z kimś innym niż twój tata. Powinnam do tego przywyknąć, ale jakoś nie mogę. Patrzę na mamę, a ona w tej samej chwili, kończy rozmowę.
- Więc co mówiłaś?- uśmiecha się, a ja przełykam ślinę. Okey, "Dasz radę, po prostu spytaj"
- Chciałabym...- do pomieszczenia wchodzi Diana, tym samym mi przerywając. Wzdycham z frustracją.
- Mamo, bo Sasha, zaprasza mnie do siebie na noc jutro , mogę iść?- pyta i siada obok mnie- O, a gdzie ty byłaś?- pyta i patrzy na mnie.
- Nie twój biznes- odpowiadam. Boże, ona jest taka irytująca. Zawsze wszystko musi wiedzieć, a zwłaszcza to co robię. Wiem po kim to odziedziczyła.
-  Możesz, a teraz ty mów- mama patrzy na mnie i dopija swoją kawę.
- Veronica ma znajomego, który kupił sobie dom i zaprasza nas wszystkich do siebie na wakacje-  Wzrok mam spuszczony na moje splecione palce.
- Nie Anastasia, ty nigdzie nie jedziesz- słyszę piskliwy głos mojej siostry, odwracam się do niej i bezgłośnie mówię "zamknij się". Do czego to doszło, żeby młodsza siostra mówiła mi co mogę, a czego nie.
- Diana cicho. Gdzie mieszka?- pyta nasza rodzicielka, a we mnie rośnie niepokój. Biorę głęboki wdech.
- W Nowym Jorku- mówię cicho i patrzę na nią, a ona robi to samo, jej wzrok jest jakby nieobecny.
- W Nowym Jorku? Ty jesteś głupia?!- Odwracam się do Diany, kiedy słyszę, że znowu zwraca się do mnie.
- Wyjdź stąd!- krzyczę, ona doprowadza mnie do szału
-Mamo- dziewczyna piszczy
- Diana wyjdź na chwilkę- Mówi cicho kobieta. Diana fuka pod nosem i wychodzi, zamykając za sobą drzwi- Córeczko dobrze wiesz, jakie jest moje zdanie na temat tak dużej odległości od domu- zwraca się do mnie, a ja już wiem, że będzie to długa i ciężka rozmowa.
- Tak, ale wszyscy jadą, ja w końcu mam osiemnaście lat więc umiem o siebie zadbać, a po za tym za dwa miesiące wyjeżdżam tam na studia. Będę mogła trochę oswoić się z nowym otoczeniem- przygryzam wnętrze policzka. Musi się zgodzić, moje powody są niepodważalne.
- Na ile?- Dobra teraz to jest tykająca bomba. Przetnę zły kabelek to wybuchnie, czego za specjalnie sobie nie życzę.
- Veronica, mówiła, że do końca wakacji- wyjaśniam- Ale ja bym tak długo nie była- dodaje szybko. Poleciałabym na miesiąc, a potem resztę wakacji spędziłabym z rodziną, zanim wyjadę na studia.
- A kiedy planujecie wylecieć?
- Już pojutrze- Kobieta przez chwilę milczy, i wygląda jakby się zastanawiała, co pewnie robi. Spuszczam wzrok i siedzę cicho, modląc się w duszy, aby się zgodziła.
- No dobra- mówi w końcu, a ja szeroko otwartymi oczami patrzę na nią. Myślałam, że będzie opowiadać o jakichś wypadkach samolotowych, albo o morderstwach, żeby mnie przestraszyć,a tu proszę.- Ale będę codziennie dzwonić, a ty masz zawsze odbierać- grozi palcem wskazującym, a ja wiem, że będę musiała tego przestrzegać. Szeroko uśmiechnięta podchodzę do niej i przytulam ją- No już dobrze, dobrze- czuję i słyszę jak się śmieje.
- Dziękuję, jesteś najlepsza- całuję ją w policzek, a ona czochra mi włosy. Wychodzę z kuchni i idę do swojego pokoju. Biorę telefon i piszę sms-a do Niall'a, o tym, że wszystko poszło dobrze i mogę jechać. Rzucam telefon na łóżko i idę do toalety, gdzie załatwiam swoją potrzebę, biorę prysznic, myję zęby i przebieram się w piżamy . Kiedy wracam do pokoju, na łóżku leży Fussy. Uśmiecham się i wskakuje pod kołdrę, głaszcząc go po głowie. Sprawdzam telefon i widzę, że dostałam odpowiedź od Niall'a

Strasznie się cieszę. To będą super wakacje.
Dobranoc xoxo.

Uśmiecham się, odkładam telefon na szafkę nocną i kładę się na mięciutkiej poduszce. Czuję jak Fussy idzie bliżej mnie, i po chwili kładzie się tuż przy moim boku. Ponownie się uśmiecham i gładzę jego gładkie, miękkie futerko. Nawet nie wiem, kiedy zasypiam.


Czytasz=Komentuj

6 komentarzy:

  1. Cudowny, widać że masz talent ;) dawaj szybciutko next ;D

    OdpowiedzUsuń
  2. świetny kiedy next ? ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. zajebisty , masz wielki talent :*** <33

    OdpowiedzUsuń
  4. Super rozdział *_* Czekam na więcej !

    OdpowiedzUsuń
  5. Juz chce nastepny rozdzial *~*

    OdpowiedzUsuń